Niedawno uśmiałam się mocno, słysząc od bliskiej mi osoby, że kluczem do udanego związku / małżeństwa jest rozmowa. Uśmiałam się, ponieważ ostatnimi czasy, to właśnie długie rozmowy stanowią sporą część mojego życia. Uwielbiamy je. Czasem dowcipne, zaskakujące, lekkie, czasem szalone do późna w nocy, a niekiedy poważne i głębokie, prowokujące do jeszcze większego poznania samego siebie - tak od podszewki. To takie rozmowy, w których słuchasz mądrego człowieka i zmieniasz czasem nawet utrwalony wcześniej punkt widzenia ;). Jak się okazuje - rozmawiać można o wszystkim. Ale. Rozmawiać TRZEBA z pełnym szacunkiem, zrozumieniem i dobrymi intencjami. I odrobiną dystansu. I uwaga - tak, wtedy da się rozmawiać bez ani jednej kłótni, gdy trafia się akurat trudniejszy temat! To tak tytułem wstępu do następnego posta z przyszłości, ponieważ dzisiaj będzie o czyś innym.

Co mocno łączy związek, co może sprawić, że będzie bardzo udany? Tak, rozmowa też :) Ale mam tu na myśli wspólne pasje / hobby. Nie jest przereklamowanym fakt, że wspólne zajęcia łączą mocniej i pozwalają się poznawać jeszcze bardziej, jak również pozwalają docenić się nawzajem, spojrzeć na siebie z diametralnie innej perspektywy, poobserwować, spodobać się sobie jeszcze bardziej.. Wspólne planowanie czasu podczas takiej pasji, wpadanie na coraz lepsze, śmielsze pomysły, udoskonalenia, dzielenie się swoimi doświadczeniami, zdobytą wiedzą czy umiejętnościami. A przy tym zrozumienie dla poświęcanego na to czasu. To bezcenne. No i giga zabawa. I odkrywasz, że z tą bratnią duszą rozumiesz się jeszcze bardziej, doskonale uzupełniasz i bawisz. Idziecie w jednym kierunku, równym krokiem, trzymając się mocno za ręce..

Zatem dobrze mieć, obok swoich własnych pasji, te, którymi można dzielić z tą drugą połówką. Nie ważne co to jest: jazda na rowerze, taniec, wspinaczka, gra na instrumentach czy fotografia. Ważne, że robicie to razem, ciesząc się życiem. Dziękujcie każdego dnia za te bratnie, przyjacielskie dusze, z którymi możecie to robić.

Przy obróbce zdjęć towarzyszył mi niezawodny Reinhardt Buhr: