grudnia 11, 2021

Pierwszy śnieg

    Jakiś czas temu byłam świadkiem osobliwej sceny na stacji paliw. Cierpliwie czekając na zwolnienie dystrybutora przez poprzednika, patrzyłam na sceny rozgrywające się przy tych pozostałych. Paliwo bowiem tankował pewien mężczyzna. Po krótkiej chwili podeszła do niego atrakcyjna kobieta, również tankująca paliwo do swojego auta. Miała jakiś problem i poprosiła wspomnianego mężczyznę o pomoc. Ten niemalże w podskokach pognał, by tej pomocy jej udzielić. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że cały czas spoglądał w stronę swojego auta, w którym, jak się okazało, siedziała jego towarzyszka. Patrzył w jej stronę z wyraźnym uśmieszkiem, podnoszącym jeden kącik jego ust, tak jakby sprawdzał czy towarzyszka dokładnie widzi całe zajście.. Z uwagi na to, że siedziałam w swoim szczelnie zamkniętym aucie - pufnęłam głośno, kiwając przy tym z niesmakiem głową.. Usilne wzbudzanie w kimś zazdrości bowiem, uplasowało się na liście rzeczy ohydnych, zaraz po manipulacjach, kłamstwach, zemstach i szydzeniu oraz poniżaniu drugiej osoby.

     Mówi się, że delikatna zazdrość w związku istnieć powinna. Że świadczy o miłości, czy o tym, że komuś jeszcze zależy (może Pan z auta też tak uważał). Hmm.. Kiedyś trafiłam nawet na artykuł o tym "jak wzbudzić zazdrość w partnerce". Serio? pomyślałam, czytając ponownie tytuł, z jeszcze większym niedowierzaniem, niż za pierwszym razem. Bo może pomyliłam się w interpretacji. Ale nie.

    Osoba, która chciała wzbudzać zazdrość, planowała lub przeszła już do działania, powinna dla własnego dobra odpowiedzieć sobie na kilka podstawowych pytań:

- z jakiej przyczyny chce to robić? By udowodnić swoją atrakcyjność? By sprawdzić drugą osobę? By zrobić jej na złość? By poczuć się lepiej, zwłaszcza przed innymi? By wszyscy myśleli, że jest on obiektem wielkich westchnień?

- co takiego wydarzyło się w życiu, w przeszłości, w dzieciństwie, że zamiast rozmowy, wybiera taki sposób? Że tlą się  w nim w ogóle takie zapędy?

- jaką skalę to ma obecnie i przyjmie w przyszłości i czy ostatecznie nie przerodzi się w precyzyjny plan długoterminowy - taką nową rzeczywistość?  Czy to więc "wybryk" jednorazowy, czy już element życia?

- do czego chce doprowadzić? Do zniszczenia tej drugiej osoby? I co wtedy? I czy przy okazji nie zniszczy siebie?

- do czego może się jeszcze posunąć, by osiągnąć swój cel? Do kłamstw i tworzenia fałszywych faktów oraz iluzji przed innymi a przede wszystkim przed sobą samym? Do odwracania kota ogonem? Do zemsty?

- co się stanie, gdy wzbudzenie zazdrości się nie powiedzie? Gdy tej drugiej osoby to nie obejdzie? Co dalej? Wrogość, kłamstwa, a może agresja? 

     No dobra. Najczęściej człowiek tych pytań sobie nie zada. Skoro w ogóle o czymś takim pomyślał, to zdaje się - ma inne priorytety.. Może więc, jedno, podstawowe pytanie:

- czy naprawdę warto ruszać tę destrukcyjną machinę, lub nie daj Boże nawet próbować niszczyć drugą osobę, a przede wszystkim siebie, czekając, aż życie odda to, co zostało zasiane?  

    Wzbudzanie zazdrości nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem i zawsze będzie ścieżką prowadzącą donikąd. Jeśli takie działania wywołuje strach przed brakiem miłości i zainteresowania - warto po prostu szczerze porozmawiać, powiedzieć o swoich lękach czy obawach, zapytać tę drugą osobę o jej uczucia. Jeśli jednak to chęć zaspokajania swojego ego, zemsta na drugiej osobie, chęć niszczenia jej, rozdrapywanie ran lub udowadnianie innym swojej atrakcyjności (bądź słabości tej drugiej strony) - zostaje porządne przepracowanie swoich emocji, podejścia do życia lub po prostu udanie się do specjalisty. Bo to świadczy jedynie o jego własnych, często sporych problemach, które tego człowieka przerastają. Powinien on dać sobie pomóc, dla własnego dobra, by poczuć się kimś wartościowym, kimś kto nie potrzebuje zazdrości innych osób, kimś, kto ma w sobie pokorę i dobro, kto rozwiązuje problemy w dojrzały sposób, a być może kimś, kto potrafi zostawić przeszłość za sobą, nie ciągnąc jej z uporem za sobą i otworzyć kolejny rozdział swojego nowego, jakościowo lepszego już życia..

Dziś utwór, który mnie poruszył, muzycznie i merytorycznie. Mimo iż ma 12 lat, bardzo trudno było go namierzyć. Dlatego niniejszym przekazuję serdeczne podziękowania osobie, która to dla mnie zrobiła ;)


Declan Flynn - Easy My Pain

 

No i pierwszy śnieg w tym roku, który ucieszył nie tylko dzieci 😀

 Zdjęcia z mojej ukochanej okolicy.











































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nieuzasadniona i niekonstruktywna krytyka nie będzie akceptowana. Osoby złośliwe i zawistne nie są tu mile widziane.